Termos z wrzątkiem, czajnik, czarka, herbata i można parzyć w okolicznościach przyrody. Prosto i przyjemnie. Można tak, można też to skomplikować.
Lubię ogień, lubię palić drewnem, lubię piece i piecyki. Skłonności te sprawiły zabawę z gotowaniem wody w plenerze.
Najpierw krzesanie ognia - krzesiwo kowalskie, krzemień i hubka np. spreparowany len. To duża frajda "zrobić" ogień.
Kilka iskier i jest żar na hubce. Hubka do wacika, dmuchanie i jest ogień. Kora brzozowa i jest więcej ognia. Wreszcie kilka sosnowych szczapek, patyczki, piecyk, menażka i gotujemy wodę. Dzieję się to szybko.
Jest wrzątek, jest parzenie.
Jest parzenie, jest herbata.
Jest herbata, jest dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz