Pewnego razu po wypale
Wsad zdziczał niebywale
Nie chciał słuchać o herbatach
Wolał latać po rabatach
Fantazja mu wstąpiła w szkliwo
Za dziwem było większe dziwo
Jednego drania zwabiłem
A potem parzyłem i piłem, i piłem, i piłem
Takiego ognia w kominie jeszcze nie miałem - pewnie pogoda, przyjemny letni dzień, a ciąg słaby i temperatura rosła opornie.
Zrobiłem kilka próbek szkliw - nuka, popiołowe i białe hagi, i jak to zazwyczaj bywa efekt końcowy odbiega od założeń...
Były też testy "dynamiki płynów" - mniej zaciekania niż ostatnio, ogólnie zadowalająco, houhiny działają.
Mieszka już ze mną jedna z czareczek tych pękatych i bardzo przyjemnie się z niej pije - nieduża, pojemna i usta ją kochają.
Naczynka pozują, ja tymczasem walczę na kole z porcelaną - następny wypał będzie jaśniał...
...
post pierwotnie ukazał się 20 sierpnia 2014 na forum Herbaciarze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz